Czas zdążył ubrać nam marynarki,
A życie włożyć ciężar na barki,
Ze szkolnej ławy w świat wyrzuceni,
Z marną maturą w pustej kieszeni,
Pchamy ten wózek, życiem nazwany,
Przed byle pyłem w pół się zginamy.
Nie dajmy pyłom w proch nas obrócić!
Najwyższy już czas ze snu się zbudzić,
Nie dać zbezcześcić naszej godności,
Nad naszym płaczem nie ma litości,
Nadszedł już czas by otrzeć z łez oczy,
Przestać pod górę wózek swój toczyć!
Rozpalmy życie sukcesów żarem,
Nie gnijmy nóg pod jego ciężarem,
Bo gdy padniemy – wstać nam nie dadzą,
Ci – którzy każą zwać siebie władzą,
Będziemy skomleć o kęs litości,
Póki nie spełni kat powinności!
Naszego nadszedł czas pokolenia!
Przed nami tyle jest do zrobienia,
Kiedy nam z góry ślą porcje głodu,
Weźmy na bary losy narodu,
Zróbmy to, czego oni nie mogą,
Idźmy na przód swą własną drogą!
Z wygojonymi z pryszczów gębami,
Z zaciśniętymi z nerwów pięściami,
Ze sztywnym karkiem – nie do schylenia,
Zróbmy to, co jest do zrobienia,
Bo tam na górze każdy z tym zwleka,
A to się mnoży i na nas czeka!