Młody Pan nauczyciel ma minę nietęgą,
Dumny magister dumę zanosi do szatni
I jest jak płód zwierzęcy wypuszczony z matni,
W której geniuszów sfory, jak wrzody się lęgną.
Niby wykładnik musi się zmierzyć z potęgą,
Skromny, durny, malutki, lecz jednak dodatni!
Wyrzeźbiony przez życie, zżarty przez podatki,
Czeka, gdy jego dłonie po wypłatę sięgną!
Odrzuć wreszcie złudzenia młody profesorze!
Masz niebanalny rozum, który ci pomoże!
Zatem rozumiesz, że wkraczasz w świat prawdziwy!
Tutaj nie będziesz kręcił własnym interesem,
Szkoła wszakże jest piekłem, a uczeń jest biesem.
Naucz go, co sam umiesz – a będziesz szczęśliwy.