25. Internat przy Modrzejewskiej

Stoi bezradny, szary jak papier w WuCecie
I chociaż chciałby jeszcze raz zatętni życiem,
To w płucach starych murów odczuwa gruźlicę
I częściej o Zaduszkach myśli niż o lecie.

Gołębi stado siedzi tam na parapecie,
Jedzą i wydalają zarazem obficie
Od kapelusza dachu po szarą piwnicę
Większy magazyn gówna, niż w miejskim szalecie!

Pomyślmy, kto jest winny, że się tak ześcierwił?
I że nagle zabrakło mu życiowej werwy
I zdycha, jak przy panu stara suka wierna!

A ja ostrożnie, żeby nie narażać pyska,
Całą śmierdzącą winę zwalę na ptaszyska,
Wszak to one dokładnie zasrały internat!