Znów w Operze zabalują,
Nim na polu zacznie świtać,
Dać zarobić trzeba zbójom,
Wiek dwudziesty pierwszy wita!
Dziewki z majtek skrobią futro,
Chętnie pędzą między ludzi,
Żadna nie wie gdzie się jutro
Ani nawet z kim obudzi.
500+ ma swoje prawa,
Nie trza bimbru wnosić skrycie,
Ale kiwnąć na barmana,
Aby nalał do szkła picie.
Cóż, że wódki krople kapnie,
Drugą musi zaoszczędzić,
Grunt, że drink wygląda ładnie
I elyta nie chce zrzędzić,
Tajniak stoi pod filarem,
Drapie się pod lewym jajem,
To od wieku taka ściema,
W tej materii zmiany nie ma.
Scena czeka na artystę,
On się spóźnia – ale jazda,
Czeka poseł i minister,
Pewnie przyjdzie wielka gwiazda.
Chłopcy stoją podjarani,
Obserwują białogłowe,
Myśląc o tym, która pani
Pójdzie z nimi w ciemną stronę.
Wysnuć można wniosek jeden:
W mieście krawców dobrych nie ma,
Bo gdzie wzrokiem swym nie sięgniesz,
Z bluzek cycek się wylewa.
Lecz nie tylko biedne cyce,
Nędza sklepy żre pomału,
By dokończyć szyć spódnicę
Brakło krawcom materiału.
Wybór spódnic bardzo wąski
I cóż zrobić mają laski?
Na wierzch wyszły im podwiązki,
Dobrze, choć że nie podpaski.
Wreszcie gwiazda rozświetliła
Reflektory ponad sceną,
Już w mikrofon mordę wbija
I zachwyca swoją weną.
Playback jeszcze daje radę,
Większość dawno się nabrała,
Gwiazdor ręką pięści zadek,
Nie! To jego durna pała.
Naród teraz ma ambicje,
W sali słychać disco polo,
Nikt nie dzwoni po policję,
Chociaż ludziom słuch partolą.
Zbrodnia tutaj niesłychana,
Choć w paragraf nie wskakuje,
To słuchając tego pana,
Człowiek rozum swój morduje.
Nagle Józek powstał z martwych,
(Wcześniej rzygnął ze dwa razy)
Trochę przez to menu z karty
Wibrowały mu obrazy.
Teraz jednak trzeźwo stanął,
Patrząc na półnagie panie,
Lecz gdy dźwięk trząsł jego pałą,
Myślał – dzisiaj mi nie stanie.
Choć na scenie wyższa sztuka
Naród zmusza do kochania,
To nie każdy dziś postuka,
Tylko ten, kto nie ma zdania.
2019-03-03