Kasiuk Anna, Rogoziński Alek – Dom (nie)spokojniej starości

 

Ona – gustująca w kobietach w średnim wieku, czasem także w młodszych, najczęściej z burzliwą przeszłością. On – idący do celu po trupach z uśmiechem na ustach, następnie zwodzący śledczych, podpierający się historią, nieco obeznany ze starością, która nawiedziła jego teściowe. Co mogło powstać z połączenia sił autorki powieści obyczajowych oraz autora komedii kryminalnych? Naturalnym wynikiem powinna być komedia obyczajowa, ale czy do końca?

Już sam tytuł wskazuje, że podczas czytania Domu (nie)spokojniej starości, będziemy zmuszeni się dobrze bawić. Kolejne rozdziały tylko to potwierdzają. Dostajemy dość szeroki przegląd bohaterów w słusznym wieku, reprezentujących różne postawy, poglądy czy też dolegliwości. Można powiedzieć, że w zasadzie dzieli ich wszystko poza podobnym PESEL-em i miejscem (dla niektórych ostatniego) zamieszkania. Dewotka, hipochondryczka, erotoman, podsłuchiwaczka, czy też niestroniąca od alkoholu i marihuany, Maria. Taki zestaw postaci daje duże możliwości powstania konfliktów i gwarancję dobrej zabawy. Jedna para autorów postanowiła nas zaskoczyć (nie wiadomo na ile był to świadomy zabieg, a na ile przypadek), mianowicie pensjonariusze są nadzwyczaj zgodni oraz tolerancyjni. W zasadzie nie kłócą się tak, jakby wszyscy się zgadzali, że nie ma sensu marnować ostatniej prostej na swary. Z nadmiaru wolnego czasu, a w pewnym momencie także z konieczności, przychodzą im do głowy różne niekonwencjonalne pomysły, np. striptis seniorów, na którym mieliby zarabiać pieniądze.

Przed rozpoczęciem lektury zastanawiałem się, jak autorzy podzielili się pracą. Czy będzie podobnie jak np. w przypadku Cymanowskiego Młynu, gdzie można było przypisać dany rozdział do autora. Biorąc pod uwagę ogólną narrację i język, są one bardzo podobne. Jednak mogę wysnuć pewną teorię (bardzo jestem ciekaw czy słuszną), że rozdziały w których występuje słowo „nijak” i zwrot „nie wiedzieć czemu”, pisał Alek. Mam wrażenie, że są one jakby jego podpisem, zastanawiam się, czy zrobił to specjalnie? Jeżeli tak, to bardzo ciekawy zabieg gry z czytelnikiem. Przypuszczam także, że jego pomysłami były szeroko pojęte wstawki polityczne oraz wzmianki o celebrytach i pisarzach. Trafnie zdołał przemycić antypatię do pewne partii, pewnej telewizji i pewnej pisarki, która się za takową nie uważa. Wyraził także swoją sympatię dla bardziej zasłużonych autorów. Dalej, domyślam się, że wątki romantyczne i intrygi miłosne, były autorstwa Ani.

Podsumowując: uważam Dom (nie)spokojniej starości za ciekawe przedsięwzięcie, nie tylko dla samych autorów, ale także dla czytelników. Co więcej, stwarza ono możliwość poszerzenia kręgu odbiorców o fanów drugiego autora. Zastanawiam się, którym książka bardziej się spodoba, czy czytelnikom Ani czy Alka? Myślę, że ani jedni, ani drudzy nie będą zawiedzeni.