Arczyńska Zuzana – Ambitna Emilka

 

Po opisie książki, sugerującym, że będzie ona o wschodzącej gwieździe disco polo, miałem mieszane uczucia. Jednak znając wcześniejsze dokonania autorki, wierzyłem, że stanie na wysokości zadania i się nie pomyliłem.

Tytułowa Emilka jest tanatokosmetolożką. Słowo na tyle rzadko używane, że nawet Word je podkreśla jako błąd. Można powiedzieć, że zawód malarza trupów jest także specjalizacją nieco niszową, za to dla pisarza stwarza szerokie możliwości.

Autorka szybko wpędza Emilię w kłopoty. Traci swoją ukochaną pracę przy trumnach i zostaje bez zasiłku. Od razu poznajemy jej zaradność, kiedy twardo targuje się z żoną zmarłego szefa. Wychodzi z tego obronną ręką. Przynajmniej tak się jej wydaje. Następne problemy czyhają na każdym kroku.

Emilia została wykreowana jako postać niejednoznaczna, z wieloma sprzecznościami w samej sobie. Z jednej strony nieco naiwna dziewuszka, pokroju fanów disco polo, która chce swoje ambicje rozwinąć jako tekściarka w owej branży. Z drugiej strony daje się poznać jako asertywna młoda kobieta, twardo stąpająca po ziemi.

Drugą kluczową postacią w powieści jest Paulina, siostra Emilii, która zdaje się być prawie jej przeciwieństwem. Wraz z mężem i dwójką trzyletnich bliźniaków (Majkiego i Brajanka) stanowią typową patologiczną rodzinę pokolenia 500+. Zakłamana, bezrobotna, wiecznie żerująca, nie tylko na państwowym socjalu, ale także na najbliższej rodzinie. Przez swoją głupotę i naiwność spotyka ją przykra niespodzianka. Natomiast wielce wątpliwym wydaje się, czy wyciągnie z niej jakiekolwiek wnioski na przyszłość.

Pomiędzy siostrami, a także ich także patologicznym ojcem, fanem rodzimych alkoholi i niemieckiej branży pornograficznej, wybucha konflikt. Kartą przetargową stają się dzieci. Wytwarza się napięcie i nakierowuje czytelnika do wydania osądu na poszczególne osoby.

Narracja prowadzona jest głównie z dwóch punktów widzenia, Emilii oraz Pauliny. Losy sióstr przeplatają się przez znaczą część powieści, co okazuj się być bardzo dobrym zabiegiem. Także zawiera się w tym stopniowanie napięcia. Raz wydarzenia z życia jednej, a raz drugiej kobiety okazują się ciekawsze. Taki chwyt niewątpliwie napędza czytelnika.

Język bohaterów jest żywy, często ostry. (Autorka przyzwyczaił nas już do tego wcześniej). Uważam to za duży plus, choć liczne osoby stoją na stanowisku, że postaci powinny się wypowiadać piękną polszczyzną, pozbawioną wulgaryzmów. Oczywiście środowisko z jakiego wywodzi się Emilka, a także napięcie wytwarzające się podczas rozmów, nakazują wręcz sięgnięcie po obraźliwe wyrazy.

Opisywane losy sióstr podsycaną są humorem, głównie czarnym, dla niektórych pewnie nawet niezbyt smacznym. Mnie osobiście sią on bardzo podoba. Nie jest go jednak za dużo. Autorka nie starała się go na siłę wtłoczyć do każdego rozdziału. Nie posuwała się też do abstrakcji. Może szkoda? Niemniej skutecznie rozładowuje on napięcie, wynikające z prowadzenia nieodpowiedzialnego trybu życia. Warto także zaznaczyć, że niektóre humorystyczne sytuacje nie są przedstawione wprost, a wynikają one z pewnego procesu dokonującego się w życiu bohaterek.

Całościowo książkę można uznać za gorzką satyrę na beneficjentów 500+, czy też zatrudnionych w mocno rozwiniętym w Polsce koncernie „szlachta nie pracuje”. Trzeba także zauważyć, że poza kpiną z wydających niezarobione pieniądze, poruszone zostały w książce poważne tematy. I choć nie są one główną osią wydarzeń, stanowią istotne tło, które pozwala spojrzeć na tę pozycję w głębszym wymiarze.