Białe ścierwa
***
Nie pomogły
zalotne spojrzenia
słowa dwuznaczne
niespokojne serce
więc przyklęknąłem
składając dłonie
lecz czy mógł
biedny Bóg
złączyć mnie z ateistką?
***
Siedziałem naprzeciwko dnia
zapasy z piwem
i sędzia przekupiony
dzień wstał od stołu
on był tu GURU
ja żebrak litości
w tobołku kac
8.00
w słuchawce szef
choć kubek z kawą
jeszcze nietknięty
sekretarka też klęła
robota zaczęła się palić
jak paczka papierosów
ja wypaliłem drugą
wierząc że za ostatnim machem
kryje się wieczorna miłość
Mróz
Desperackie wycie psa na łańcuchu
w ostatniej godzinie pulsującej krwi
Rękawiczki i kalesony
nie spełniały norm
tegorocznej zimy
uścisk żony w przedpokoju
przerwał proces rozwodowy
Pośpiech o poranku
Szczęka grzebienia
ugryzła mnie w głowę
zawiódł szyfr
do sejfu lodówki
zdążyłem jeszcze ubrać
buty na lewą stronę
jedną ręką wywlokłem ciało
za bramę szarego świtu
dusza do tej pory
lewituje w Arkadii
Wiedziałem że muszę...
telefon
kanapki
cukier do kawy
dwa rachunki na poczcie
standardowa przysługa dla przyjaciela
jeszcze jakieś niuanse
których też zapomniałem
i tylko do miłości
nikt mnie nie zmuszał
***
Odrzucałem śnieg
sąsiad suszył kalesony
pies szczekał na listonosza
kląłem na grad białych kul
który jak trąd mnie obsypał
a przy okazji byłem szczęśliwy
że nie musze zamienić
tej śnieżnej batalii
na jedną ołowianą kulę
która właśnie leci
w stronę klatki piersiowej
3000 km stąd
***
Trójnożna staruszka
nie wie
co to internet
którym pedałem dodaje się gazu
jak ciężko gotować zupkę knorra
a ja nie wiem
z czego będą się śmiać
nasi wnukowie
***
poeta martwi się o losy świata
kroczy codziennie drogą Orfeusza
zastanawia się co by było gdyby...
wszak los Kordiana wisi na włosku
czy kowal dobrze podkuł tego konia...
i gdyby nie to
że poeta jest magazynierem
musiałby się też martwić
o miskę zupy
Kac
idą mewy idą
ja wraz z nimi po kefir
czemu nie latacie cholery?
już nigdy więcej nie...
idźcie ciszej
na sklepie kartka
REMANENT
Tydzień
Umówiłem się z nią w piątek
w poniedziałek zasadziłem kwiaty nadziei
we wtorek podlewałem je niecierpliwością
w środę przymusowe nadgodziny
czwartek odbijał me serce
jak piłeczkę ping-pongową
jeszcze 2 godziny niepewności
boję się odczytać smsa
***
Przepisowe 90 minut meczu
zakończone wynikiem zerowym
napisałem podanie o dogrywkę
na drugiej randce
czy rzuty karne będą bolesne???
***
zakochany
widziałem serce
w jej perłach oczu
i byłem smutny
że nie umiem
napisać wiersza
o miłości
***
Szlachetnie być dobrym
Rozkosznie – złym
A ja chodzę po cienkiej linie
między Niebem i Piekłem
Najbardziej się boję
że Dobro i Zło
pociągną za nogi
a lina mnie przetnie na pół
Komin
Poeta toczy bój z kominem
chce o nim wiersza napisać
płuca domu
dusza pieca
150 złotych kominiarza
graniastosłup metafor
ale…
kto będzie szczęśliwszy
gdy przez to pionowe metro
polecą popioły spalonego wiersza
o kominie….
Chciałby…
chciałby tyle dla Niej zrobić
przynieść zakupy
wytrzepać dywan
spytać jak się czuje
i czy Jej coś jeszcze…
chciałby tyle
a może tylko zapalić 2 znicze w Dzień Matki
Ptaki
odleciały rodzime ptaki do ciepłych krajów
czekamy aż wrócą kolejną wiosną
sypiemy na parapet okruchy chleba
kupujemy słoninę
czekamy…
lecz wiosen więcej niż ptaków