08. Jesień

Wrzesień. Słońce zachodzi i wietrzyk zachłanny
Na pajęczynach włosów sentencje wyplata,
Do snu utula zapach minionego lata,
Liście zmęczone trwaniem składa w ikebany.

Mocniej biją gorące serca zakochanych,
W parku grupa młodzieży z butelką się brata,
Stada ptaków spragnione szerokiego świata
Zaczynają zaprzęgać do skrzydeł rydwany.

A ja siedzę już starszy o pół pokolenia,
Zdarnie łapię gołymi garściami wspomnienia,
Zakurzone w pamięci przerzucam toboły.

I wstyd mi teraz trochę – mówiąc między nami,
Że sentymentalnymi nie studzę się łzami,
Wszak, tak jak wtedy – jutro znów pójdę do szkoły.