16. Rzadkość

Uśmiechnął się! To rzadkość!!! Przecież siedział w szkole,
Gdzie smutnych twarzy więcej, niż ziemniaków w zupie,
A dolna szczęka górnej siostrze zęby chrupie
I nerwy pogo tańczą, jak pijane trolle!

On śmiał się z tymi z ławki, z tych którzy przy stole,
Wolał być bandażem, niż wrzodem na strupie,
Który do taktu starszym kolegom przytupie
I powie, że wraz z nimi przeżywa niedole.

Wszak on w garści miał życie! I sam żył w tym życiu!!!
Psy kośćmi karmił, ale nie dał odgryźć ręki,
Gdy trzeba było szczekał wraz z nimi piosenki.

Chociaż widział, jak inni konają w przegniciu,
Głęboko wierzył, że on – młody i szalony
Za lat trzydzieści będzie szczęśliwie spełniony.