Lebda Małgorzata – Łakome

 

Kiedy poetka zabiera się za pisanie prozy, to musi wyjść z tego coś niesztampowego, trafiającego w inne obszary czytelnika, niż czynią to zawodowi prozaicy. Ale po kolei…

Na okładce pod tytułem, mniejszymi literami, znalazł się dopisek „powieść”. Biorące pod uwagę jednowątkową fabułę, raczej zakwalifikował bym tę książkę jako nowelę, lecz najbliżej jej chyba do formy pamiętnika, pisanego bez dat. Ale nie po okładce…

Główną osią książki jest choroba, która przyszła do domu i ulokowała się w ciele babki. Podmiot liryczny, wypowiadający się pierwszoosobowo, przyjeżdża na wieś, żeby wraz z siostrą Ann sprawować opiekę w drodze do nieuniknionego.

Tłem książki są opisy życia wiejskiego, ale w tym wypadku zupełnie niesielskiego. Dom, w którym w dzieciństwie mieszkała główna bohaterka, trzeba przemeblować do potrzeb ostatniej prostej, na której znalazła się babka.

Sceny nie zostały opisane zwykłym, prozaicznym językiem, ale zawierają mnóstwo metafor, które można próbować odczytywać na kilku płaszczyznach. Zawierają głębokie przemyślenia na różne tematy. Niewątpliwie jest to największy atut tej książki. Może brakuje nieco rozważań na temat spraw ostatecznych i tego co po drugiej stronie.

Całość została podzielona na krótkie rozdziały, które de facto mogłyby być pojedynczymi kartkami z pamiętnika. Każdy z nich zawiera pewien obraz spisany prozą z pogranicza prozy poetyckiej. Przedstawiona symbolika jest dosyć prosta w odbiorze i w miarę jednoznaczna. Biorąc pod uwagę objętość trzystu stron, zamierzony sens zbyt zakamuflowanych metafor mógłby nie trafić prawidłowo do czytelnika. Oczywiście pewne fragmenty można analizować pod kątem znalezienia w nich głębszych poziomów.

Pod tą poetycką otoczką, jaką jest forma, autorka przemyca surową prozę życia. Oprócz wspomnianej śmiertelnej choroby babki, poznajemy problemy z którymi muszą borykać się ludzie mieszkający na wsi. Między innymi – dom wymagający remontu, czy też dzikie zwierzęta atakujące dobytek mieszkańców. Muzyka, jak to poetycko przestawiła autorka, docierająca z sąsiadującej z domem rzeźni, powinna uświadomić surowość życia na wsi, szczególnie mieszkańcom większych miast, którzy efekt końcowy widzą dopiero na talerzu.

Opisane zostały także rzeczy przykre, które są we współczesnym świecie na porządku dziennym, a mianowicie wizyta rodziny, odwiedzającej krewnych dopiero w momencie, kiedy ktoś stoi nad grobem. Co więcej, zostało to sprowadzone do przykrego obowiązku – bo trzeba, bo tak wypada, a gdzie byli wcześniej?

Zwierzęta, przede wszystkim, ale także rośliny, zajmują w książce szczególne miejsce. Od okładki począwszy. Przedstawione zostały z różnych punktów widzenia. A także pełnią różne role, co poszerza przedstawiony obraz wsi.

Bardzo ciekawa i niejednoznaczna jest postać Ann, siostry głównej bohaterki, która jej towarzyszy podczas choroby babki. Czytając, zastanawiałem się, czy jest to postać realna, czy tylko wyimaginowany stwór podmiotu lirycznego, czy też jej pewien alter ego. Do tej pory nie wiem, więc mogę tylko stwierdzić, że wprowadzenie postaci Ann, było bardzo dobrym zabiegiem.

Podsumowując, Łakome jest bardzo ciekawym zapisem wydarzeń toczących się na wsi wokół śmiertelnie chorej osoby. Mnogość spostrzeżeń, opisów przyrody, a także zachowań ludzkich, przedstawionych w konwencji poetyckiej, mocno oddziałuje na czytelnika i nie zostawia go obojętnego, wobec tego, co właśnie przeczytał.

Polecam z czystym sumieniem!